Od piątku leżę w łóżku, na szczęście nie sama. Wraz z Mężem zachorowaliśmy i wegetujemy. Ja zapalenie gardła, on zapalenie oskrzeli. Jestem strasznie wściekła, bo od piątku nie ćwiczyłam i bardzo źle się z tym czuję. Niestety jednak choroba przyskrzyniła nas do łóżka. Jutro jednak choćby się waliło i paliło, choćbym miała wypluć płuca wracam do treningów. Jak nie ćwiczę to chce mi się strasznie słodyczy i nie mogłam się już dziś powstrzymać, więc upiekłam muffiny. Wyszły pyszne. Dla Męża inne niż dla mnie. Przepis zaczerpnęłam z bloga Kuchenny Bajzel. Troszkę zmodyfikowałam, szczególnie przepis na moje muffiny.
Zdjęcia dziś robiłam telefonem i przepuściłam je przez jakieś filtry, mam nadzieję, że się spodobają :)
Zamiast czekolady, bo nie miałam, a że chorzy to nikt nie poszedł do sklepu, użyłam czekoladowych jajek wielkanocnych:
W misce miksujemy 2 jaja, 50g drobnego cukru do wypieków oraz 50ml oleju.
Mam super mikser, który sam miksuje, więc w tym czasie przesiałam przez sitko 150g mąki pszennej i pół łyżeczki proszku do pieczenia.
Następnie obrałam z pazłotka i pokroiłam jajeczka (białe okazały się mieć kakaowe nadzienie).
Jajeczka wrzuciłam do mąki, a to wrzuciłam do jajek i wymieszałam już ręcznie.
Masę włożyłam do papilotek i do pieca na ok 20 minut. Mój piekarnik jest dziwny i ja piekłam je 10 minut na samym termoobiegu i 10 minut z górną grzałką.
Zdziwiło mnie mieszanie mokrych składników mikserem. Muffiny smakują inaczej niż te co zazwyczaj robiłam. Są delikatniejsze, puszyste i miękkie. Zjadłam jedną na spróbowanie i zabrałam się za swoje. Przepis troszkę po swojemu zmodyfikowałam.
Do miski z mikserem włożyłam 2 jaja, 50g (może troszkę więcej) brązowego cukru i 50 ml oleju.
W drugiej misce 150g mąki pszennej, ale pełnoziarnistej zmieszałam z garścią żurawiny, odrobiną pokruszonej gorzkiej czekolady i rozgniecionym dojrzałym bananem.
Suche składniki połączyłam już ręcznie z mokrymi i wyszła taka papka :)
Masę przełożyłam do papilotek i do pieca.
Tak wyglądają gotowe muffiny:
Niektóre trochę się spiekły u góry, ale są i tak bardzo dobre. Ostatnio robiłam muffiny i na dziś zabrakło mi papilotek, więc użyłam świątecznych. W końcu niedługo święta, a sceneria za oknem przypomina raczej Boże Narodzenie a nie Wielkanoc.
Zdjęcia drugich babeczek o wiele bardziej mi się podobają, nie wiem co mnie dziś podkusiło na takie zdjęciowe wariacje i to jeszcze telefonem! Jednak co lustrzanka to lustrzanka! I oczywiście talent mojego Męża :)
Od jutra koniec laby! Wracam do ćwiczeń i biorę się za porządki, bo we czwartek wyjeżdżamy na Mazury do rodziców :)
życzę zdrówka, ciekawy przepis!! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa mam pudełko babeczek z Oetkera do upieczenia. Zdrówka życzę:)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy muffinki !!!!
OdpowiedzUsuńZawsze przy ich robieniu mam małego pomocnika :)
kochani zdrówka Wam życzę ♥ to wszystko przez te pogody wrrr ;/;/
OdpowiedzUsuńa muffinki kocham ♥
Nigdy bym nie pomyślała, że te zdjęcia telefonem robione. Całkiem fajnie wyszły:) Czyż w tej chorobowej sytuacji nie jest wilce pocieszające to, że sama nie zalegasz w łóżku? Pozdrawiam i zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńżyczę powrotu do zdrowia ;D
OdpowiedzUsuńmmm słodkości! Zdrowiejcie szybciutko :)
OdpowiedzUsuńZostałaś wyróżniona ;)
bardzo smacznie wyglądają te słodkości:)
OdpowiedzUsuńzdrówka życzę Tobie i oczywiście Twojej drugiej połowie:)
OdpowiedzUsuńsłodkości wyglądają pysznie i pewnie tak własnie smakują:)
o jesoooo ale mi zrobiłaś smaka!! Dziękuję za ten przepis!! Na pewno skorzystam:)))
OdpowiedzUsuńAle wspaniałe zdjęcia i jakie smakowite :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, zdrówka!!!
K.
mm ale smaczne!! i o takiej porze weszłam do Ciebie, że muszę cos słodkiego wszamać:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za życzenia powrotu do zdrowia! Od razu nam lepiej :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe zdjęcia :) a te babeczki...mmmm....mogę jedna??
OdpowiedzUsuń:) pozdrawiam cieplutko
Nawet dwie :)
UsuńPyszności. Też robię chętnie muffinki. Mąż najbardziej lubi z twarogiem i orzechami włoskimi.
OdpowiedzUsuńWyglądają świetnie!
OdpowiedzUsuń