sobota, 7 września 2013

Lato się kończy...

Niestety koniec lata jak zawsze następuje bardzo szybko. Moje wakacje były dosyć napięte. W połowie lipca obrona. Na szczęście wszystko poszło gładko i już jestem panią licencjatką :)
Po obronie trochę pracy i trochę odpoczynku. Udało mi się kilka razy wyskoczyć do mojego domu rodzinnego, na ukochane Mazury. Z jednego wypadu mam nawet kilka zdjęć.






Mała zmiana koloru włosów. Niestety musiałam pożegnać się z rudym. Jest to kolor bardzo ciężki w utrzymaniu. Na szczęście mam kilka pamiątkowych fotek, może kiedyś Wam pokażę :)

W połowie sierpnia wyjechałam do Holandii do pracy. Niestety Mąż został sam w domu. Bardzo za nim tęsknię, ale już za tydzień o tej porze będę w domu. A jutro nasza pierwsza rocznica ślubu i nie będziemy razem. Bardzo mi smutno z tego powodu, ale za tydzień będziemy świętować :)

Bardzo cieszy mnie pobyt w Holandii, bo uwielbiam ten kraj. Jest tu pięknie, wszędzie jeździ się rowerkiem. Pogoda przez cały mój pobyt była nawet lepsza niż w Polsce. Jedynie Męża mi tu brak. Fajnie czasem pobyć gdzieś indziej, poznać inną kulturę. Następnym razem wybieram się w grudniu. Mam nadzieję, że wyjazd dojdzie do skutku i zobaczę jak Holendrzy obchodzą święta. Jak na razie dowiedziałam się, że Mikołaj przypływa z Murzynkami (pomocnikami) i 5 grudnia są jego urodziny i wtedy dzieci dostają prezenty. W Holandii celebruje się wiele fajnych wydarzeń z życia codziennego. Ludzie tutaj się uśmiechają i witają nawet z obcymi na ulicy. Coś innego niż u nas :)

A dziś wieczorem wybieram się z Ciocią Gosią do kina na "Blue Justine". Taka mała nagroda za ciężki tydzień. A jutro wybieramy się do sklepu PRIMARK, bardzo popularnego w UK. Ciekawa jestem jak on wygląda tu. Niestety nie mam tu aparatu, ani swojego ukochanego Galaxy, więc nie mam zdjęć z pobytu. Może coś jeszcze wymyślę, by mieć choć małą fotorelację chociaż z ostatniego tygodnia.



Mam jeszcze mały przepis na super orzeźwiający koktajl arbuzowy:

Blendujemy cząstki arbuza. Arbuz wcześniej musi się schłodzić w lodówce.


Dodajemy sok z cytryny (ja dałam może za dużo, wystarczyłoby tylko z połowy, a ja dałam z całej).




Następnie dodajemy pół litra wody mineralnej.


Przelewamy do szklanek, dodajemy lód i gotowe!




Pozdrowienia z innej części świata :)
I do napisania!