Ależ dawno mnie nie było. Niestety obowiązki nie pozwalały mi na blogowanie ani na dłuższe przesiadywanie nad Waszymi blogami. Ale jeszcze tylko miesiąc i będę miała wszystko z głowy, egzaminy i (mam nadzieję!) obronę. Kończę już pisać pracę i mam nadzieję, że zdążę na czas. 3majcie za mnie kciuki! Jak już będzie po wszystkim dam znać :)
Ameryki nie odkryliśmy, ale dla nas to coś nowego. Po trzech latach mieszkania w Gdyni w końcu pojechaliśmy na plażę na Babich Dołach. Plaża inna niż w Centrum, czy Sopocie lub Gdańsku, taka bardziej dzika. Zakochałam się w niej. Zresztą zobaczcie sami :)
W oddali widać torpedownię z czasów II wojny światowej.
Zbieram energię z morza:
Znalazłam rudy kamyk :)
Woda ciepła, gdybym miała kostium, to bym wskoczyła :)
Przyjemnie tak siedzieć na piaseczku:
Chwila relaksu jest potrzebna nawet wtedy, gdy nie ma czasu i jest wiele do zrobienia. Nawet krótki wieczorny wypad na plażę ładuje baterie na nadchodzące, pełne pracy dni.