Każdego dnia jest szaro i ponuro, czuję że jak taka pogoda jeszcze się przedłuży to wpadnę w jakąś depresję... Rano nie mogę się podnieść z łóżka, nie mam mocy. Czekam choćby na odrobinę światła, promieni słonecznych, o dodatniej temperaturze nie odważę się wspomnieć..
Boję się nawet wejść na pogodynkę :(
Te trudne dni trzeba jakoś przetrwać. Mam na nie kilka sposobów. Nie wiem jednak na jak długo wystarczą :)
Wczoraj oddałam się, ostatnio mojej ulubionej czynności: pieczeniu! Odkąd Mąż wychwalił pod niebiosa mój biszkopt pokochałam pieczenie. Uwielbiam buszować w kuchni jeżeli komuś smakuje to co ugotuję. Więc wczoraj wedle życzenia mego Męża zrobiłam ciasto czekoladowe, czyli po naszemu "Murzynek". Od wczoraj do dziś nabrał mocy i był przepyszny, poskromiłam swoje łakomstwo i zjadłam tylko jeden kawałek. Ja chętnie dodałabym np wiśni do środka, albo bakalii, ale mój Pancio jest bardzo wybredny i nie lubi. Polewkę oczywiście również zrobiłam sama, nie użyłam gotowego.
Oto jak się prezentował (już nie ma, mój łakomczuszek wszystko zjadł):
Co mnie jeszcze trzyma przy życiu w taką pogodę? Ćwiczenia z Ewą! Jestem uzależniona, ćwiczę codziennie, najczęściej wieczorami. Kładę się wtedy spać w wyśmienitym humorze.
A dziś oglądałam jakiś filmik z Ewą i mówiła, że po treningu trzeba jeść! A ja dziś zaszalałam: skalpel i od razu po (nie wytrzymałam zbyt długo, ale na mnie to i tak wyczyn!) SZOK!
Ze względu na to, że ćwiczyłam wieczorem postanowiłam zjeść coś lekkiego, pożywnego i co jest przede wszystkim bombą witaminową, czyli koktajl owocowo-warzywny!
Dałam banany, pomarańcze, marchewkę oraz garść świeżego szpinaku. Na koniec dodałam jeszcze łyżkę otrębów, kilka kostek lodu i odrobinę soku z cytryny.
Tak wyglądał gotowy:
Mój Mąż powiedział, że to wygląda jak kupka niemowlaka, ale w smaku był przepyszny! Polecam na kolacyjkę po (intensywnych) ćwiczeniach :)
A jutro już piątek, nareszcie weekend!
:)